niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział I


Kolejny raz obudziłam się, a poduszka była cała mokra. Znowu przyśniły mi się te same wydarzenia z tamtego dnia. Śmierć Freda, Hagrid niosący Harry'ego, poległe ciała w walce o Hogwart, w walce o czarodziei. Kiedy w końcu te wspomnienia przestaną za nami chodzić? Kiedy wreszcie będziemy umieli cieszyć się zwycięstwem w tej okropnej wojnie?
Zeszłam na dół. Mama jak co dzień przygotowuje nam śniadanie, próbując (nieudolnie) wprowadzić trochę radości do domu. Wszyscy musieliśmy udawać, że nic się nie stało. „To dla dobra Georga”-wciąż powtarzała, gdy tylko nie było go w pobliżu. Natomiast tata od tamtej pory niewiele powiedział. Wciąż milczał. Rano wstawał, ubierał się, jadł śniadanie i w pospiechu udawał się do pracy, wszystko to robił bez słowa. Już nawet nie żegnał się z mamą. Ona zaś, martwiła się o nas sto razy bardziej. Na tatę czekała ze zniecierpliwieniem 1,5 godziny przed jego planowanym przyjściem, a gdy tylko spóźniał się dwie minuty nieustannie spoglądała na swój zegar, bez opamiętania krzątając się po kuchni. Podziwiam ją, wiem jak bardzo ta cała sytuacja ją boli, słyszę przecież jak co wieczór zamyka się w sypialni i płaczę, a mimo to próbuje wprowadzić chodź trochę radości do Nory.
Dzisiaj, jak co niedziele na obiad przychodzi cała rodzina wraz z Harrym i Hermioną. To jedyny moment, gdy wszyscy spotykamy się i nie próbujemy być weseli na siłę. Czasem, przy niedzielnym obiedzie, chwila radości zdarza się całkiem naturalnie.
-Kochani chodźcie na śniadanie! - zawołała mama, nienaturalnie wesołym głosem.
-Cześć mamo. - powiedziałam, na co przyjaźnie uśmiechnęła się.
Za niecałe trzy minuty wszyscy domownicy znaleźli się przy stole. Po raz kolejny zapadła niezręczna cisza, którą niespodziewanie przerwał tata.
-George, co planujesz zrobić ze swoim sklepem? - spytał stanowczym tonem głosu, na co mama krzywo na niego spojrzała, jakby to pytanie było maksymalnie niestosowne.
Od wydarzeń, które przewróciły nasze życie do góry nogami, nikt nie wspominał o sklepie Freda i Georga. George zbyt przeżywał śmierć bliźniaka, a sklep drastycznie przywracał wspomnienia o zmarłym wspólniku.
-Nie myślałem o tym - odparł George załamującym się głosem
-Arturze, nie wydaje mi się, że to jest odpowiedni moment...
-Ale dlaczego moja droga? - przerwał tata, próbującej złagodzić sytuację mamie - minął już miesiąc, a sklep wciąż stoi zamknięty. Nie sądzisz, że ludzie potrzebują trochę radości, którą dawali im nasi synowie?
-Jak trafnie zauważyłeś „dawali” - odrzekł oschłym, jeszcze bardziej załamującym się głosem George.
-Tata ma rację – wtrącił nagle Ron – jestem przekonany, że Fred chciałby tego. Gdyby tu był, już dawno skopałby Ci tyłek, że się ociągasz.
-Ale... - rzekł bliźniak próbując się bronić.
- Nie ma żadnego 'ale' synu. Ron ma absolutną rację. Czas oddać cześć naszemu poległemu synowi, a Waszemu bratu. On wciąż jest w naszych sercach, nie umarł do końca i czeka na kontynuację tego, co zaczęliście.
George szukał wsparcia spoglądając to na mamę, to na mnie.
- Może to nie jest głupi pomysł... - powiedziała mama niezbyt przekonana.
- Ja sam nie dam rady – wtrącił George, próbując się bronić na wszelkie sposoby.
- Ale nie jesteś sam! - dodał szybko Ron – Ja ci pomogę. Będę prowadził ten sklep z tobą, jeśli tylko nie masz nic przeciwko.
George już nic nie powiedział. Wiedział, że nie masz szans, że będzie musiał wrócić do miejsca, które tak bardzo przypominało mu ukochanego brata i wszystkie spędzone z nim chwile. Od stołu odszedł pierwszy, udając się bez słowa na górę.
-Naprawdę sądzicie, że to dobry pomysł? - zapytałam - on jeszcze nie doszedł do siebie, po tym co się stało.
-Córeczko nikt z nas nie doszedł – odparł tata, przeraźliwie ciepłym głosem - wydaje mi się, że czas najwyższy skończyć z udawaniem, że wszystko jest w porządku. Trzeba być dumnym z naszego syna. Poświęcił swoje życie i to w nie byle jakim celu. Pamięć o nim nie może zaginąć, a jeśli ponowne otwarcie sklepu będzie swego rodzaju oddaniem hołdu jemu, to dlaczego nie warto spróbować?

7 komentarzy:

  1. Pomysł ciekawy jednak kolor i wielkość czcionki utrudniają czytanie. :) Będę śledzić. Molly

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział przyznam, że nie najgorszy. Wyłapałam literówkę, ale każdemu może się trafić. Rozdział nie jest długi przyznaję, ale mnie zaciekawił ^^
    Pozdrawiam,
    xLacrI-kaT

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ;)
    Właśnie zaczęłam czytać Twój blog ;) Na początku ostrzegam, że bardzo wolno nadrabiam, ale jak już to zrobię to jestem wierną czytelniczķą ;)
    To był naprawdę świetny rozdział. Jestem przygnębiona, co oznacza, że wstrząsnął mną, a chyba oto chodzi. Więcej nie będę pisać, bo jakoś zbytnio nie wiem co napisać.
    Rozdział wybitny
    Pozdrawiam ♥

    http://szkolaastridlilo.blogspot.com
    http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Zamów Proroka Codziennego