Kolejny raz obudziłam się, a poduszka
była cała mokra. Znowu przyśniły mi się te same wydarzenia z
tamtego dnia. Śmierć Freda, Hagrid niosący Harry'ego, poległe
ciała w walce o Hogwart, w walce o czarodziei. Kiedy w końcu te
wspomnienia przestaną za nami chodzić? Kiedy wreszcie będziemy
umieli cieszyć się zwycięstwem w tej okropnej wojnie?
Zeszłam na dół. Mama jak co dzień
przygotowuje nam śniadanie, próbując (nieudolnie) wprowadzić
trochę radości do domu. Wszyscy musieliśmy udawać, że nic się
nie stało. „To dla dobra Georga”-wciąż powtarzała, gdy tylko
nie było go w pobliżu. Natomiast tata od tamtej pory niewiele
powiedział. Wciąż milczał. Rano wstawał, ubierał się, jadł
śniadanie i w pospiechu udawał się do pracy, wszystko to robił
bez słowa. Już nawet nie żegnał się z mamą. Ona zaś, martwiła
się o nas sto razy bardziej. Na tatę czekała ze zniecierpliwieniem
1,5 godziny przed jego planowanym przyjściem, a gdy tylko spóźniał
się dwie minuty nieustannie spoglądała na swój zegar, bez
opamiętania krzątając się po kuchni. Podziwiam ją, wiem jak
bardzo ta cała sytuacja ją boli, słyszę przecież jak co wieczór
zamyka się w sypialni i płaczę, a mimo to próbuje wprowadzić
chodź trochę radości do Nory.
Dzisiaj, jak co niedziele na obiad
przychodzi cała rodzina wraz z Harrym i Hermioną. To jedyny moment,
gdy wszyscy spotykamy się i nie próbujemy być weseli na siłę.
Czasem, przy niedzielnym obiedzie, chwila radości zdarza się
całkiem naturalnie.
-Kochani chodźcie na śniadanie! -
zawołała mama, nienaturalnie wesołym głosem.
-Cześć mamo. - powiedziałam, na co
przyjaźnie uśmiechnęła się.
Za niecałe trzy minuty wszyscy
domownicy znaleźli się przy stole. Po raz kolejny zapadła
niezręczna cisza, którą niespodziewanie przerwał tata.
-George, co planujesz zrobić ze swoim
sklepem? - spytał stanowczym tonem głosu, na co mama krzywo na
niego spojrzała, jakby to pytanie było maksymalnie niestosowne.
Od wydarzeń, które przewróciły
nasze życie do góry nogami, nikt nie wspominał o sklepie Freda i
Georga. George zbyt przeżywał śmierć bliźniaka, a sklep
drastycznie przywracał wspomnienia o zmarłym wspólniku.
-Nie myślałem o tym - odparł George
załamującym się głosem
-Arturze, nie wydaje mi się, że to
jest odpowiedni moment...
-Ale dlaczego moja droga? - przerwał
tata, próbującej złagodzić sytuację mamie - minął już
miesiąc, a sklep wciąż stoi zamknięty. Nie sądzisz, że ludzie
potrzebują trochę radości, którą dawali im nasi synowie?
-Jak trafnie zauważyłeś „dawali”
- odrzekł oschłym, jeszcze bardziej załamującym się głosem
George.
-Tata ma rację – wtrącił nagle Ron
– jestem przekonany, że Fred chciałby tego. Gdyby tu był, już
dawno skopałby Ci tyłek, że się ociągasz.
-Ale... - rzekł bliźniak próbując
się bronić.
- Nie ma żadnego 'ale' synu. Ron ma
absolutną rację. Czas oddać cześć naszemu poległemu synowi, a
Waszemu bratu. On wciąż jest w naszych sercach, nie umarł do końca
i czeka na kontynuację tego, co zaczęliście.
George szukał wsparcia spoglądając
to na mamę, to na mnie.
- Może to nie jest głupi pomysł... -
powiedziała mama niezbyt przekonana.
- Ja sam nie dam rady – wtrącił
George, próbując się bronić na wszelkie sposoby.
- Ale nie jesteś sam! - dodał szybko
Ron – Ja ci pomogę. Będę prowadził ten sklep z tobą, jeśli
tylko nie masz nic przeciwko.
George już nic nie powiedział.
Wiedział, że nie masz szans, że będzie musiał wrócić do
miejsca, które tak bardzo przypominało mu ukochanego brata i
wszystkie spędzone z nim chwile. Od stołu odszedł pierwszy, udając
się bez słowa na górę.
-Naprawdę sądzicie, że to dobry
pomysł? - zapytałam - on jeszcze nie doszedł do siebie, po tym co
się stało.
-Córeczko nikt z nas nie doszedł –
odparł tata, przeraźliwie ciepłym głosem - wydaje mi się, że
czas najwyższy skończyć z udawaniem, że wszystko jest w porządku.
Trzeba być dumnym z naszego syna. Poświęcił swoje życie i to w
nie byle jakim celu. Pamięć o nim nie może zaginąć, a jeśli
ponowne otwarcie sklepu będzie swego rodzaju oddaniem hołdu jemu,
to dlaczego nie warto spróbować?
Pomysł ciekawy jednak kolor i wielkość czcionki utrudniają czytanie. :) Będę śledzić. Molly
OdpowiedzUsuńWłaśnie pracuję nad tym :) Dziękuje :)
UsuńRozdział przyznam, że nie najgorszy. Wyłapałam literówkę, ale każdemu może się trafić. Rozdział nie jest długi przyznaję, ale mnie zaciekawił ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
xLacrI-kaT
Dziękuje :3
UsuńPiękne :)
UsuńDziękuje, to wiele dla mnie znaczy :)
UsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczęłam czytać Twój blog ;) Na początku ostrzegam, że bardzo wolno nadrabiam, ale jak już to zrobię to jestem wierną czytelniczķą ;)
To był naprawdę świetny rozdział. Jestem przygnębiona, co oznacza, że wstrząsnął mną, a chyba oto chodzi. Więcej nie będę pisać, bo jakoś zbytnio nie wiem co napisać.
Rozdział wybitny
Pozdrawiam ♥
http://szkolaastridlilo.blogspot.com
http://magicznaprzystanblogowelfik.blogspot.com