sobota, 30 listopada 2013

Rozdział I - kontynuacja 2


Każdy spojrzał na siebie nawzajem pytająco. Jeszcze wczoraj tata się nic nie odzywał, George siedział zamknięty w pokoju a mama usilnie próbowała nas rozweselić. Dziś było inaczej. Radość sama weszła do tego domu. Tylko co było tego przyczyną? Poranna rozmowa? Niedzielne spotkanie, czy tajemnicza informacja, którą przyniósł Bill i Fleur?
-Od tej pory już nic nie będzie takie samo - rzekł tata, co wzmogło mój strach i zaciekawienie
-Co masz na myśli? - zapytał Ron z przerażoną miną, za co szturchnęła go Hermiona, która zapewne domyślała się co jest grane.
-My i Bill dzidziusia mamy mieć - przerwała nagle Fleur, co zepsuło całe przemówienia taty, przez co usiadł z zawiedzioną miną.
-Że co? - zapytali jednocześnie Ron i George, podobnie jak za dobrych czasów Fred wraz z Georgem.
Mama ze szczerym uśmiechem rozejrzała się po twarzach swojego potomstwa.
-Co wy na to? - zapytał Bill przerywając ciszę, która najwyraźniej go stresowała.
-To wspaniała wiadomość - powiedziałam i wstałam by utulić przyszłych rodziców.
-No to co? Może po kremowym piwie, by uczcić tę wiadomość?

***



-Co o tym sądzicie? - zapytał przerażony Ron
-Dzięki temu może będzie nam łatwiej - odpowiedziałam
-Łatwiej? Że niby ten maluch zastąpi nam Freda?! -prawie wykrzyczał Ron.
-Ciszej, bo George usłyszy! - upomniała Hermione, na co Ron zrobił obrażoną minę - Oj przestań, nikt nie mówi, że to maleństwa załata pustkę po Fredzie. Chodzi o to, że teraz każdy będzie myślał o nadchodzącym dziecku...
-Z pewnością George również - wtrącił coraz bardziej poirytowany Ron
-Przestańcie - rzucił stanowczo Harry - Hermione ma rację, nikt nie zapomni o Fredzie, ale jego odejście nie będzie już tak bolało.
Przez cały wieczór Ron grał obrażonego, kiedy razem wspominaliśmy czas gdy uczęszczaliśmy do Hogwartu.
-I co Hermiono, wracasz na ostatni rok nauki? - zapytał Harry
-Tak, potrzebuję tego. Zawsze marzyłam o skończeniu Hogwartu.
-Jasne, bo przecież ten rok jest ważniejszy od dokonań sprzed miesiąca. - wtrącił Ron
-Daj spokój - odpowiedziałam – ja bardzo podziwiam Hermione, ma na prawdę wysokie ambicje.
-Chciałbym Wam coś powiedzieć - nagle zmienił temat Harry. Wszyscy spoglądali na niego z zaciekawieniem po czym kontynuował – dostałem list od Draco Malfoy'a.
Ron parsknął i wypluł łyk kremowego piwa na Hermione.
-Uważaj! - krzyknęła
-No co? Chyba się mnie nie brzydzisz? - odrzekł zawstydzony - wracając do tematu, co ten kretyn od Ciebie chciał? I czemu mówisz to dopiero teraz?
-A kiedy miałem powiedzieć? Wydaje mi się, że nowina Billa i Fleur była ważniejsza - odparł
-Co chciał? - zapytała stanowczo Hermione
-Chciał nas przeprosić...
-Przeprosić? Za co? Za nękanie, wyszydzanie, kablowanie przez te wszystkie lata? A może próbę morderstwa Dumbledore i wszystkich nas po kolei? Za służenie Sami Wiecie Komu?
-Oj Ron daj spokój z nazywaniem go 'Sami Wiecie Kto' - odparła Hermione - go już nie ma i nie ma się czego bać mówiąc o nim Voldemort – Ron mimowolnie skrzywił się
- Nieważne. Więc zdradzisz nam tę tajemnicę? -dociekał, chodź sama z minuty na minutę byłam coraz bardziej ciekawa, czego dokładnie chciał od Harry'ego Draco.
- Mówił, że bardzo chciałby się z nami spotkać i wyjaśnić kilka spraw...
-Ph, kilka spraw - przerwała tym razem Hermiona, na co Ron zareagował szerokim uśmiechem po czym dodał
-A Ty, co mu odpisałeś?
-Jeszcze nic, chciałem najpierw porozmawiać z Wami, w końcu to do nas wszystkich, do Ciebie Ginny też.
-Do mnie? - nie ukrywałam zdziwienia – a czego on chce ode mnie? Ja, o ile pamiętam nie miałam z nim wiele wspólnego.
- Widzisz Ginny, to w końcu jego ojciec podrzucił Ci dziennik Toma Riddle'a - odparła Hermione, za co Harry był jej bardzo wdzięczny, ponieważ nie lubił poruszać tego tematu.
Ja również nie lubiłam do tego wracać. Do tej pory brzydzę się sobą za wydarzenia z tamtego czasu i nie wydaje mi się, że rozmowa z Draco zmieniłaby coś.
-On chyba zwariował! - wrzasnął Ron
-Może nie jest to taki zły pomysł - próbowała go uspokoić Hermione
-Nie jest zły pomysł? A kto nazywał cię szlamą? Kto szkalował przez tyle lat moją rodzinę? Czuł się pewny tylko dlatego, że był u boku Sami Wie.... no Voldemorta. A teraz gdy już go nie ma, gdy cała paczka śmierciożerców również gdzieś zaginęła lub siedzi w więzieniu, biedy Draco chciałby się z nami pojednać. Pomyślał, że fajni z nas mogliby być przyjaciele.
-Nie sądzisz, że wydarzenia z ostatnich miesięcy go czegoś nauczyły? - spierała się Hermione
-Nauczyły? A niby czego? Nie mów mi, że masz zamiar się z nim teraz trzymać. Jeśli tak to proszę bardzo, ale o mnie zapomnij.
Hermione na te słowa wyszła z pokoju ze łzami w oczach.
-Nie przesadzasz Ron? Ona nie chce się z nim od razu zaprzyjaźniać - odpowiedziałam i szybko wybiegłam za nią z pokoju

***



Następnego dnia podjęliśmy trudną, dla każdego z naszego domu, decyzję. Razem wraz z Georgem udaliśmy się do sklepu 'Magiczne Dowcipy Weasleyów' na ulice pokątną. Tym razem to nie mama lecz tata próbował nas na siłę rozweselić. Nie byłam tam od momentu wygranej bitwy. Znów było tam kolorowo, weseli czarodzieje mijali się i pozdrawiali nawzajem. Wszystko było tak, jakby miesiąc temu nie wydarzyło się nic szczególnego. Jakby nikt nigdy nie słyszał o Voldemorcie, jakby przez niego nie zginęło setki czarodziejów i mugoli. Przechodząc tak obok sklepów, zauważyłam wielkie wejście z napisem u góry:
„Ku pamięci poległych czarodziejów podczas wojny”
-Spójrzcie – zwróciłam im uwagę
-Co to jest? - zapytał zaciekawiony Ron
Bez chwili zastanowienia weszliśmy do środka. Wszędzie było szaro, żałobnie. Na ścianach wisiało setki fotografii czarodziejów uśmiechających się przyjaźnie do każdej osoby, która tam weszła. Nagle zza ściany wyłonił się szczupły, młody czarodziej.
- Lee? - zapytał podekscytowany George
-O państwo Weasley – odparł uradowany młodzieniec po czym z pośpiechem podbiegł by uściskać dawnego przyjaciela
-Co Ty tu robisz? - zapytał Ron
-Po wygranej bitwie musiałem coś ze sobą zrobić. Te wszystkie wspomnienia... one nie dawały mi żyć. Pewnie wiecie, że na własne oczy widziałem ostateczny pojedynek między Harrym a Voldemortem. W każdym bądź razie, gdy wszystko wróciło do normy, gdy już nikt nie bał się poruszać po mieście postanowiłem otworzyć coś w rodzaju miejsca wspomnień osób poległych w tej wojnie.
- To bardzo szlachetne z twojej strony. - odrzekł tata
- George, może porozmawiamy chwilę na osobności? - zapytał Lee
Po chwili odeszli we dwójkę, a my zwiedzaliśmy duży pokój z obwieszonymi gdzie tylko się nie spojrzy fotografiami. George od śmierci Freda nie rozmawiał ani razu z Lee Jordanem. Brakowało im odwagi, obaj wiedzieli że ich rozmowa będzie musiała zacząć się od wspomnienia Freda.
-O, spójrzcie tu jest zdjęcie rodziców Harry'ego! - zawołał Ron – musimy mu pokazać to miejsce.
Na fotografii rodzice Harry'ego uśmiechali się wtuleni w siebie nawzajem. Niedaleko nich wisiała fotografia Syriusza z pewnym siebie, ale i przyjacielskim wyrazem twarzy. Nieco dalej można było zobaczyć Remusa Lupina wraz z Tonks.
-A tu... - powiedziała mama, po czym cicho załkała w dłonie.
Wisiała tam fotografia Freda, na którego twarzy malował się szeroki uśmiech. Pod zdjęciem widniał podpis:
„Był wiernym przyjacielem, odważny i troskliwy. Swoim poczuciem humoru potrafił rozbawić każdego.

Oddany przyjaciel
Lee Jordan”





--------------------------------------------------------------------------------------------------
Ten rozdział tak trochę o wszystkim i o niczym :)
W tym rozdziale znajdziecie nawiązanie do tego, co spotkać możecie w rozdziałach kolejnych :) 
 Mam nadzieję, że Wam się spodoba :3
Hinny

6 komentarzy:

  1. Robi się ciekawie. Nie mogę się doczekać rozwinięcia wątku z Draco.
    Molly ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam sie, że bardzo podoba mi sie twoje opowiadanie i czekam na więcej. Oczywiście dodaję cię do obserwowanych ;)
    Moja reklama:
    http://albus-severus-potter-przyszlosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje serdecznie :3
      Również dodaje do obserwownych i z miłą chęcią przczytam ;)

      Usuń
  3. Hejka :-D genialne opowiadania czekam na więcej :-D może to nie ma nic wspólnego z Harry`m ale jak byś odwiedziła było by mi miło patrycjapatipatysia.blogspot.com (tam będą porady i jak chcesz możesz wyszukać mnie na yt pod tą nazwą) ale wracając do opowiadan to super :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, z miłą chęcią zajrzę :D + dodaje do obserwowanych

      Usuń

Zamów Proroka Codziennego