Wreszcie zbliża się pora obiadowa.
Mimo, że od śniadania pomagałam mamie przy przygotowaniu posiłku,
to nie mogłam odsunąć od siebie myśli co robi teraz George, jak
się czuje i czy w ogóle zejdzie na dzisiejszy obiad. Już nie raz w
czasie naszych niedzielnych spotkań nie schodził na dół. Każdy
próbował z nim rozmawiać, mama, tata, Ron, Bill, Charlie
a nawet Percy, niestety nieskutecznie.
Nagle w Norze pojawili się Bill z
Fleur.
-Co tak wcześnie moi kochani?-zapytała
zdziwiona mama
-Chcieliśmy z Wami porozmawiać,
troszeczkę przed obiadem-odrzekła wyraźnie zestresowana Fleur, na
co mama spojrzała badawczym wzrokiem.
-No nic-odrzekła-zaczekajcie, tylko
dokończymy przygotowanie do obiadu. Percy niestety nie może dziś
przyjść, wspominał coś, że ma sporo pracy.
Miałam dziwne przeczucie, że
informacja którą chcą nam przekazać Bill z Fleur nie jest dobra.
Niecierpliwie czekałam na przyjście Harry'ego i Hermiony, z którymi
wreszcie mogłabym szczerze porozmawiać. Po pięciu minutach
zjawili się i oni. Ron szybko zbiegł, potykając się po drodze o
dywan, co zdarzało mu się zaskakująco często gdy widział
Hermione. Podbiegł do niej i wyszli z kuchni. Mama gdy tylko
zauważyła Harry'ego poprosiła go na chwilę rozmowy. Po powrocie
Harry podszedł do mnie i ucałował mnie w policzek.
-Chodź Ginny, porozmawiamy chwilę
przed obiadem-odrzekł, a ja poczułam wreszcie, że jest jeszcze coś
dobrego w moim życiu.
Poszliśmy do mojego pokoju, gdy on
ujrzał duże zdjęcie Freda powieszone nad moim łóżkiem mocno
objął mnie.
-Tak bardzo mi przykro-odrzekł
-Co Was wszystkim wzięło dzisiaj? To
już nieco ponad miesiąc gdy Fred zmarł, a nagle dzisiaj każdy o
tym zaczął mówić-powiedziałam z poirytowaniem
-Przepraszam, nie sądziłem, że Cię
to urazi-odrzekł nieco zdezorientowany
-O czym rozmawiałeś z mamą?
Powiedziała Ci o dzisiejszej sytuacji przy śniadanie? Bardzo
szanuje Twoją opinie.
-Prosiła mnie żebym porozmawiał z
Georgem. Nie wiem czy to dobry pomysł. Co ja mógłbym mu
powiedzieć? Jak miałbym go namówić do ponownego prowadzenia
sklepu?
-To wspaniały pomysł! Mama ma jednak
głowę na karku, jako chyba jedyna w tym domu.
-Co masz przez to na myśli?
-Nie rozumiesz? George uważa, że
jesteś jedyną osobą, która jest najbardziej poszkodowana w wyniku
całej tej wojny. Ciebie może posłuchać!
-Ja? Najbardziej poszkodowanym?
-Oj no wiesz, Tobie już dawno zmarli
rodzice. Przed samą wojną straciłeś masę swoich bliskich. No i
....
-No i co?
-Każdy wie, że Ty obarczasz się za
śmierć ich wszystkich. Oczywiście nikt Cię nie obwinia, ale...
-Ale co? Myślisz, że ja chciałem
żeby oni wszyscy zginęli przeze mnie? Myślisz, że jak pójdę do
Georga i powiem mu 'stary wybacz, że przeze mnie zmarł Ci brat', to
on już nie będzie się tym zamartwiał?
-Dobrze wiesz, że nie chodziło mi o
to. On Ci naprawdę współczuje. Wie, że przeżywasz podobny, jak
nie większy ból co on. Gdybyś z nim porozmawiał, że ponowne
otworzenie sklepu to dobry pomysł, to może on to zrobi, dzięki
czemu będzie miał zajęcie i trochę mniej czasu na myślenie.
Harry nagle usiadł i schował twarz w
dłoniach. Byłam zdezorientowana.
-Co jest?-zapytałam niepewnie
-Wiele bym dał żeby cofnąć czas.
Nie pozwoliłbym im wszystkim walczyć. To była walka między mną a
nim. Nikt nie powinien ucierpieć z mojego powodu..
-Ale to nie jest tak!
-Nie? A jak?
-Ty nie jesteś winny ich śmierci. To
nie była wojna między tobą a Voldemortem. To była wojną między
czarodziejami a czarną magią. Nadal tego nie rozumiesz? Tak,
Voldemort miał Ciebie na pierwszym celowniku, ale tylko dlatego, że
obawiał się przegranej z Tobą. Wiedział, że kiedy wykończy
Ciebie, będzie mógł bez przeszkód zabijać innych.
-Chodźcie dzieci! Obiad!-krzyk mamy z
dołu przerwał krępującą rozmowę
Gdy zeszliśmy na dół mama była w
zaskakująco dobrym nastroju, podobnie jak tata.
-Harry, gdybyś mógł...- powiedziała
mama, na co Harry szybko wyszedł z kuchni i udał się na górę.
Po chwili do kuchni weszła Hermiona z
Ronem trzymający się za rękę. Mama na ich widok zarumieniła się,
ale najwidoczniej wcale jej to nie przeszkadzało.
-Pomożecie nakryć mi do stołu?
Dzisiaj zjemy na zewnątrz, jest taka piękna pogoda.
Po tych słowach każdy wziął do ręki
talerze i sztućce, tylko Ron się ociągał.
-Ekhem, a nie moglibyśmy użyć
magii?-zapytał
-Nie-odparł stanowczo tata.
Gdy tylko stół na zewnątrz był
nakryty, zasiedliśmy i czekaliśmy na Harry'ego i Georga,
ewentualnie na samego Harry'ego. Ku zdziwieniu każdego po pięciu
minutach na dół zeszli obaj z uśmiechem na twarzy, na co mama
jeszcze bardziej się rozweseliła.
Po obiedzie mama poprosiła aby każdy
został przy stole.
-Musimy powiedzieć wam coś bardzo
ważnego-odrzekł podniosłym głosem tata.
Juz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *3* Nie wyłapałam literówek lub błędów. W każdym razie... B O S K O.!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Jejku, Twój komentarz dodał mi mnóstwo otuchy i wiary w to co zaczęłam tworzyć :)
UsuńMam nadzieję, że Cię nie zawiodę.
Dziękuje bardzo, naprawdę wiele to dla mnie znaczy :3
Pozdrawiam
Literówki są i to kilka. Rób spacje przed myślnikiem, ładniej to wygląda. A tak poza tym, to ciekawie się zapowiada.
UsuńDziękuje za rady :3
UsuńNastępnym razem zwrócę na to większą uwagę ;)
Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńMolly :3
Przepraszam, ale muszę to napisać ;) Po pierwsze, napisałaś "Georga". Powinno być "George'a". A po drugie - "tobie", "ciebie", "wam" itp. pisz raczej z małej litery. Z wielkiej piszemy w listach, gdy zwracamy się do kogoś bezpośrednio. Poza tym wszystkim bardzo ciekawie się zaczyna :) Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za rady :) Następnym razem dostosuję się do nich. Każda podpowiedź jest dla mnie bardzo cenna :) Dziękuje ;3
Usuń