niedziela, 24 listopada 2013

Rozdział I - kontynuacja


Wreszcie zbliża się pora obiadowa. Mimo, że od śniadania pomagałam mamie przy przygotowaniu posiłku, to nie mogłam odsunąć od siebie myśli co robi teraz George, jak się czuje i czy w ogóle zejdzie na dzisiejszy obiad. Już nie raz w czasie naszych niedzielnych spotkań nie schodził na dół. Każdy próbował z nim rozmawiać, mama, tata, Ron, Bill, Charlie a nawet Percy, niestety nieskutecznie.
Nagle w Norze pojawili się Bill z Fleur.
-Co tak wcześnie moi kochani?-zapytała zdziwiona mama
-Chcieliśmy z Wami porozmawiać, troszeczkę przed obiadem-odrzekła wyraźnie zestresowana Fleur, na co mama spojrzała badawczym wzrokiem.
-No nic-odrzekła-zaczekajcie, tylko dokończymy przygotowanie do obiadu. Percy niestety nie może dziś przyjść, wspominał coś, że ma sporo pracy.
Miałam dziwne przeczucie, że informacja którą chcą nam przekazać Bill z Fleur nie jest dobra. Niecierpliwie czekałam na przyjście Harry'ego i Hermiony, z którymi wreszcie mogłabym szczerze porozmawiać. Po pięciu minutach zjawili się i oni. Ron szybko zbiegł, potykając się po drodze o dywan, co zdarzało mu się zaskakująco często gdy widział Hermione. Podbiegł do niej i wyszli z kuchni. Mama gdy tylko zauważyła Harry'ego poprosiła go na chwilę rozmowy. Po powrocie Harry podszedł do mnie i ucałował mnie w policzek.
-Chodź Ginny, porozmawiamy chwilę przed obiadem-odrzekł, a ja poczułam wreszcie, że jest jeszcze coś dobrego w moim życiu.
Poszliśmy do mojego pokoju, gdy on ujrzał duże zdjęcie Freda powieszone nad moim łóżkiem mocno objął mnie.
-Tak bardzo mi przykro-odrzekł
-Co Was wszystkim wzięło dzisiaj? To już nieco ponad miesiąc gdy Fred zmarł, a nagle dzisiaj każdy o tym zaczął mówić-powiedziałam z poirytowaniem
-Przepraszam, nie sądziłem, że Cię to urazi-odrzekł nieco zdezorientowany
-O czym rozmawiałeś z mamą? Powiedziała Ci o dzisiejszej sytuacji przy śniadanie? Bardzo szanuje Twoją opinie.
-Prosiła mnie żebym porozmawiał z Georgem. Nie wiem czy to dobry pomysł. Co ja mógłbym mu powiedzieć? Jak miałbym go namówić do ponownego prowadzenia sklepu?
-To wspaniały pomysł! Mama ma jednak głowę na karku, jako chyba jedyna w tym domu.
-Co masz przez to na myśli?
-Nie rozumiesz? George uważa, że jesteś jedyną osobą, która jest najbardziej poszkodowana w wyniku całej tej wojny. Ciebie może posłuchać!
-Ja? Najbardziej poszkodowanym?
-Oj no wiesz, Tobie już dawno zmarli rodzice. Przed samą wojną straciłeś masę swoich bliskich. No i ....
-No i co?
-Każdy wie, że Ty obarczasz się za śmierć ich wszystkich. Oczywiście nikt Cię nie obwinia, ale...
-Ale co? Myślisz, że ja chciałem żeby oni wszyscy zginęli przeze mnie? Myślisz, że jak pójdę do Georga i powiem mu 'stary wybacz, że przeze mnie zmarł Ci brat', to on już nie będzie się tym zamartwiał?
-Dobrze wiesz, że nie chodziło mi o to. On Ci naprawdę współczuje. Wie, że przeżywasz podobny, jak nie większy ból co on. Gdybyś z nim porozmawiał, że ponowne otworzenie sklepu to dobry pomysł, to może on to zrobi, dzięki czemu będzie miał zajęcie i trochę mniej czasu na myślenie.
Harry nagle usiadł i schował twarz w dłoniach. Byłam zdezorientowana.
-Co jest?-zapytałam niepewnie
-Wiele bym dał żeby cofnąć czas. Nie pozwoliłbym im wszystkim walczyć. To była walka między mną a nim. Nikt nie powinien ucierpieć z mojego powodu..
-Ale to nie jest tak!
-Nie? A jak?
-Ty nie jesteś winny ich śmierci. To nie była wojna między tobą a Voldemortem. To była wojną między czarodziejami a czarną magią. Nadal tego nie rozumiesz? Tak, Voldemort miał Ciebie na pierwszym celowniku, ale tylko dlatego, że obawiał się przegranej z Tobą. Wiedział, że kiedy wykończy Ciebie, będzie mógł bez przeszkód zabijać innych.
-Chodźcie dzieci! Obiad!-krzyk mamy z dołu przerwał krępującą rozmowę

Gdy zeszliśmy na dół mama była w zaskakująco dobrym nastroju, podobnie jak tata.
-Harry, gdybyś mógł...- powiedziała mama, na co Harry szybko wyszedł z kuchni i udał się na górę.
Po chwili do kuchni weszła Hermiona z Ronem trzymający się za rękę. Mama na ich widok zarumieniła się, ale najwidoczniej wcale jej to nie przeszkadzało.
-Pomożecie nakryć mi do stołu? Dzisiaj zjemy na zewnątrz, jest taka piękna pogoda.
Po tych słowach każdy wziął do ręki talerze i sztućce, tylko Ron się ociągał.
-Ekhem, a nie moglibyśmy użyć magii?-zapytał
-Nie-odparł stanowczo tata.
Gdy tylko stół na zewnątrz był nakryty, zasiedliśmy i czekaliśmy na Harry'ego i Georga, ewentualnie na samego Harry'ego. Ku zdziwieniu każdego po pięciu minutach na dół zeszli obaj z uśmiechem na twarzy, na co mama jeszcze bardziej się rozweseliła.
Po obiedzie mama poprosiła aby każdy został przy stole.
-Musimy powiedzieć wam coś bardzo ważnego-odrzekł podniosłym głosem tata.

7 komentarzy:

  1. Juz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *3* Nie wyłapałam literówek lub błędów. W każdym razie... B O S K O.!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, Twój komentarz dodał mi mnóstwo otuchy i wiary w to co zaczęłam tworzyć :)
      Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę.
      Dziękuje bardzo, naprawdę wiele to dla mnie znaczy :3
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Literówki są i to kilka. Rób spacje przed myślnikiem, ładniej to wygląda. A tak poza tym, to ciekawie się zapowiada.

      Usuń
    3. Dziękuje za rady :3
      Następnym razem zwrócę na to większą uwagę ;)

      Usuń
  2. Bardzo mi się podoba.
    Molly :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, ale muszę to napisać ;) Po pierwsze, napisałaś "Georga". Powinno być "George'a". A po drugie - "tobie", "ciebie", "wam" itp. pisz raczej z małej litery. Z wielkiej piszemy w listach, gdy zwracamy się do kogoś bezpośrednio. Poza tym wszystkim bardzo ciekawie się zaczyna :) Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za rady :) Następnym razem dostosuję się do nich. Każda podpowiedź jest dla mnie bardzo cenna :) Dziękuje ;3

      Usuń

Zamów Proroka Codziennego